|
|
StarForce 2010 |
DZIEŃ 1
Piękny, piątkowy ranek 10 września nastroił potymistycznie do czekającej mnie ponad czterogodzinnej drogi z Częstochowy do Bydgoszczy.
Ponad godzinę, zajęło mi upychanie gdzie sie da, mojej kolekcji, i około 10 ruszyłem w drogę.
Oczywiście GDDiA zapewniła mi rozrywki podczas drogi (pęknięty zderzak i zerwana osłona silnika) na "polskich drogach".
Dojeżdzając do Bydgoszczy utonąłem we wczesnopopołudniowych korkach i łamiąc kilka przepisów - kolejną godzinę przebijałem sie do miejsca imprezy czyli gmachu Opery.
Muszę przyznać, że miejsce okazało się strzałem w dziesiątkę - ogromna powierzchnia, podzielona na kilka pięter czyli miejsca na pewno nie zabraknie.
Oczywiście pierwszymi witającymi była Grupa Trzymająca Władzę w Ełku z ogromnymi puszkami Faxe w rękach i szczerząca zęby z radości;-)
Po krótkiej chwili powitania - pierwszy rekonesans sali, gdzie będę wystawiał swoje papciochy. Miejscówka, okazała sie aulą, z profesjonalnym nagłośnieniem i oświetleniem, w której kłebił się tłum organizatorów, przygotowujących boksy, regały, stołu i wszystko co potrzebne by miejsce stało sie na jeden dzien małym muzeum SW.
Jako, że miało im to zająć chwil parę, udałem się w miasto szukać serwisu, który poskładał by mi auto do kupy - pierwszy ustrzelony serwis nie zrobił dobrego wrażenia - Pan Złota Rączka już na dużym "znieczuleniu" chciał się od razu wziąść do roboty ale gdzieś poszedł na zaplecze i zaginął
Po godzince poszukiwań, autko zostało naprawione w Serwisie Citroena (dzięki Panowie!) i można było udać się ponownie do gmachu Opery. Na miejscu okazało się, że już można zacząć rozkładać dobytek, więc kolejne godziny zleciały na przygotowywaniu wystawy. Oprócz mnie i Guzesa, swoje prace (modele) prezentowali bracia Kulesza oraz Łysy, jeden z członków 501st (naszywki).
Koło 9 wieczorem, wszystko wydawało sie byc gotowe i ze śpiewem na ustach udaliśmy się na miejsce noclegu (Szkoła Podstawowa) gdzie jako organizatorzy dostaliśmy swoją własną miejscówkę w Klasie Nauczania Początkowego.
Po rozbiciu prowizorycznego obozowiska pomiędzy ławkami zaczęła sie zabawa - Eliza dostała Swoją wygrana nagrodę, chłopaki otworzyli kolejne puszki Faxe i zaczęły się igrzyska.
Pierwszy raz w życiu spijałem winko, przy muzyc, siedząc w Szkole Podstawowej - niezapomniane uczucie - oczywiście po tak ciężkim dniu - nokaut techniczy nastąpił bardzo szybko i nawet nie pamietam jak odpłynąłem nie słysząc nawet koncertu nocnego Daniela;-)
DZIEŃ 2
Początek dnia to mały kac, a że godzina była wczesna - powlekliśmy się do niedaleko położonego MCDonalda na poranną kawkę. Pózniej krótka wycieczka na Stare Miasto i śniadanie w cukierence i około 9 meldujemy się przy głównym wejściu Opery.
Jako, że do oficjalnego rozpoczęcia zostało jeszcze trochę czasu, ostatnie chwile poświęcamy na sprawy techniczne, ustawienie "ochrony" przy wystawie i "bujanie się" w okolicach Opery gdzie zaczynały się przygotowania do parady.
Jako, że parada miała być pierwszym oficjalnym punktem StarForce, przed budynkiem zaczęly gromadzić sie tłumy bydgoszczan i osób przyjezdnych z kraju i zagranicy.
Parada wystartowała sprzed Opery i poprzez Stare Miasto dotarła do Wyspy Młyńskiej, gdzie była ustawiona ogromna scena. Tam oficjalnie otwarto StarForce 2010 i zaprezentowana gościa specjalnego czyli Pana Prowse'a (fizycznego odtwórcę Darth'a Vader'a).
Ilość ludzi jaka pojawiła się na tym wydarzeniu, przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów - i w momencie gdy każdy z nich usłyszał o atrakcjach w Operze, nieprzebrany tłum ruszył do szturmu budynku. Kolejka wiła się w nieskończoność, ludzie czekali po kilka godzin by wejść i zobaczyć wystawę, kupić gadżety i spotkać się z ludżmi zaproszonymi na panele tematyczne.
W środku było jak w ulu. Mnóstwo ludzi, setki aparatów, kilka stacji telewizyjnych transmitujących na żywo całą imprezę i w centrum uwagi sala, która na ten dzień zamieniła sie w podróż po Uniwersum Gwiezdnych Wojen.
To było długie 8 godzin stania i pilnowania by nic nie stało się moim "skarbom". Ale było to tego warte.
Przez cały dzień, przez wszystkie piętra przewinęło się ok. 14 000 zwiedzających - oczywiście najdłużej zatrzymujących się w sali z wystawą.
Godzina zamknięcia była kilkukrotnie odkładana w czasie, z uwagi na cały czas nie kończącą sie kolejkę przed wejściem. Ostatni zwiedzający wyszedł z sali grubo po 20.00.
I wtedy zaczęła się walka z czasem z uwagi na ramy czasowe wynajęcia opery. Pakowanie, trwało w nieskończoność z uwagi na zmęczenie "materiału" a jeszcze czekało nas afterparty, na które z utęsknieniem czekał Daniel z Kornikiem;-), można powiedzieć, że to było to co trzymało ich przy życiu przez cały dzień.
Oczywiście niektórzy nie pamietają jak wrócili na "chatę"
DZIEŃ 3
Ranek zastał nas w ciężkim stanie.........Jako, że do wyjazdu, do Grabowca zostało niewiele czasu, nastąpiło szybkie posprzątanie obozowiska i ok. 11 odjazd w stronę Torunia i Grabowca.
Grabowiec przywitał nas piękną pogodą, dwoma autokarami z fanami i gromada kotów, które pojawiły się znikąd;-) Ogólnie impreza plenerowa, przy tak pięknej pogodzie była strzałem w dziesiątkę. Nie obyło się, bez improwizacji historycznych scen,
wspólnej fotografii imprezowiczów z Davidem Prowsem,
oraz podwyższenia wartości pewnej pamiątki podpisem samego Darth'a Vader'a
Dla "nie kumatych", w rękach autora, pierwsze, 30-sto centowe wydanie Marvela z 1977 roku, zaraz po podpisaniu przed Davida.
Pożegnań nie było końca, niektóre trwały jeszcze w drodze powrotnej
Niestety, to co dobre, szybko sie kończy i w godzinach popołudniowych wyruszyłem w kilkugodzinną drog powrotną do Częstochowy oczywiście zapowiadając, że w przyszłym roku wynajme vana i przywioze jeszcze więcej "błyskotek"
|
|
|
Kontakt |
GG 2347110
e-mail bizonas@go2.pl |
|